(...) Uważam, że w pewnych, ściśle określonych sytuacjach, osoba wyzwalająca spust nie jest autorem fotografii. (...)
więc kto?...
hipotetyczna sytuacja:
jakaś agencja chce zakupić fotki zrobione przez QTK temu modelowi. QTK powinien odpowiedzieć: "Nie, sorry, ale to nie moje zdjęcia"? Kto więc ma wziąć pieniądze za te zdjęcia? Naciskający spust? Oświetleniowiec? Wizażysta? Kierowca modela? Kucharka z baru mlecznego?
a co kiedy robisz fotosy? Ty ustawiasz światło? charakteryzujesz? reżyserujesz scenę?
A gdy podejdziesz na 50 cm od obrazu Caravaggia i strzelisz zdjęcie, to podpiszesz ją swoim nazwiskiem?
Podpisujesz się jako
autor zdjęcia danej rzeczy (obrazu, rzeźby, instalacji, Bóg raczy wiedzieć jeszcze czego), a nie jako autor namalowanego obrazu. Różnica chyba zasadnicza?
Mylisz trochę pojęcia pomiędzy fotoreportażem sportowym, a fotografią studyjną. poczytaj o fotoreportażu.
Tu nie ma co czytać, bo akurat porównanie w tej sytuacji fotoreportażu, czy fotografii studyjnej nie ma nic do rzeczy. Chodzi tylko i wyłącznie o prawa autorskie do zdjęcia. Jacek ma racje, piłkarzy też ktoś ubrał (wystylizował), ktoś im narzucił jakąś taktykę gry (wyreżyserował), ktoś zapalił światło na hali (tak jak w studio, raz jest ciemniej, raz jaśniej). To zdjęcia czyje są w takiej sytuacji? Jacka? Czy poszczególnych osób składających się na całość?
Ja nie mam żadnych wątpliwości, ten kto pstryka - zdjęcia są jego sensu stricto.
Adaś, czytając Twoje wpisy, Twoje uwagi, etc., widzę, że strasznie się zmanierowałeś przez te studia, za dużo teorii Ci wbili do głowy chyba. Nie jest moim zamiarem podważać Twojej wiedzy, bo i pewnie czegoś tam się uczysz na tych studiach i pewnie wiesz o wiele więcej, niż przed podjęciem nauki na tej fotouczelni ale na razie to stań twardo na ziemi, bo na chwilę obecną to główka ponad chmurami.
pozdr.