Parking zwany dachem
Osobiście uważam, że gwiazdą wieczoru (pod względem muzycznym) był nie KSU, a właśnie L.Stadt. Lubie KSU, ale na tym oncercie wydawało mi się, że ni chciało im się grać.
Solo na perkusji jest fajne przez 3-4 minuty, ale 17 minut to już zaczęło być męczące
Rozumiem, że Siczka jest już stary i musi odpoczywać, ale może gdyby mniej pił tej "Nałenczowianki" to by miał więcej kondycji
L.Stadt pokazali klasę. Słuchałem ich kawałków na YT i powiem szczerze, że miały się nijak do tego, co pokazali na koncercie. Jednak muzyka na żywo to coś niepowtarzalnego i zupełnie innego niż odsłuch z kaseciaka.
Zapodaję kilka L.Stadt-owych fotek.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.