Mając odrobinę czasu wolnego zapakowałem sprzęt do wozu i jazda na plener. Wybrałem się w trasę wypatrując ciekawego tematu. Byłem juz bardzo sflustrowany światłem i brakiem ciekawych miejsc. Minałem Białą, Srebrną i zatrzymałem się w Siecieniu. Tam zobaczyłem opuszczony budynek.
1.
po drugiej stronie ulicy były budynkli gorzelni , o dziwo funkcjonyjacej - ach ten zapach.
2.
myslałem że zatrzymam sie na dłuzej gdy po zrobieniu 3 pstryków pojawiła sie lokalna podchmielona lunpernia wyraźnie manifestujaca swoje niezadowolenie z moich odwiedzin. Czym prędzej spakowałem sie do auta i odjechałem.
Gdy wracając podjeżdzałem pod górę w Brwilnie zobaczyłem cos niezwykłego.
Gość na wózku inwalidzkim zap... zimą przy -10 pod górę. Mijam go i przygladam się. Ubranie raczej nie pierwszej swieżosci, twarz ogorzała, czerwona od mrozu, charakterna , wełniana czapa na głowie, szary podarty szalik na szyi, a w tle rozciaga się piękny widok na wisłę. Zerkam niżej i widzę jedna nogę. Od razu sobie pomyslałem ze to byłoby fantastyczne ujęcie (np na konkurs - jeden) ale zabrakło mi odwagi aby strzelic facetowi w twarz. Nie wiem jak wy reagujecie w takich sytuacjach. Czy pstrykać i mieć gdzieś co sobie pomysli i jak zareaguje???
Teraz żałuję, ale cos nie bardzo umiem sie przemóc do takich foto, chyba będę strzelać widoczki